W oczekiwaniu na obiecany ślubny reportaż, zapraszam na zupełnie coś nowego dla mnie czyli zdjęcia bez... dzieci, mimo ich obecności podczas zdjęć ;) Nasza sesja wypadła całkiem spontanicznie, bo odbyła się przy okazji zabrania milusińskich do mini ZOO, gdzie w planie początkowym to dzieci miały mieć fotki ze zwierzyńcem. Okazało się jednak, że właściciele parku tak zakratowali i osiatkowali czworonogi, że sfotografowanie ich było praktycznie niemożliwe. A, że ja nigdy nie wracam z pusta kartą pamięci do domu, toteż tym razem, to małych namowach udało mi się przekonać drugą mamę. I bardzo się cieszę, że Renata się zgodziła, bo obie jesteśmy zadowolone z efektu:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz